Rynek fitness stawia na franczyzę
Automatyczna siłownia, trening zaprogramowany w Australii albo studio w miejscowości z tysiącem mieszkańców. Rynek fitness w Polsce staje się coraz bardziej zróżnicowany i coraz częściej oparty na franczyzie.
Z tego artykuły dowiesz się
- Dowiesz się, jakie franczyzy fitness działają w Polsce.
- Sprawdzisz koszty otwarcia klubu fitness i studia EMS.
- Poznasz opłacalność inwestycji i czas zwrotu.
Branża fitness w Polsce wchodzi w nową fazę rozwoju. Obok dużych klubów z setkami metrów kwadratowych rośnie segment szybkich, zautomatyzowanych rozwiązań i kompaktowych studiów. Część marek stawia na technologię i skalowalność, inne – na społeczność i niszowy format. Łączy je jedno: coraz częściej rozwijają się przez franczyzę. W artykule przyglądamy się kilku modelom obecnym na rynku – od EMS i butikowych konceptów po duże sieci siłowni – i sprawdzamy, na czym polega ich przewaga, ile wynosi inwestycja i gdzie jeszcze jest miejsce na nowe lokalizacje.
Trening w 20 minut
Rynek fitness w Polsce zmienia się dynamicznie. Po pandemii wielu klientów zrezygnowało z wielkopowierzchniowych siłowni na rzecz mniejszych, bardziej kameralnych studiów. Wśród rozwiązań, które zyskały na popularności, znalazł się trening EMS, czyli trening z wykorzystaniem elektrostymulacji mięśni. Jedną z sieci rozwijających się w tym segmencie jest EMS Fitfactory, która prowadzi zarówno własne lokale, jak i placówki franczyzowe.
– Trening EMS trwa około 20 minut, a jego intensywność sprawia, że odpowiada mniej więcej dwóm godzinom tradycyjnego wysiłku na siłowni – mówi Bartłomiej Garbicz, właściciel marki.
– W naszym modelu klient ćwiczy z trenerem personalnym, indywidualnie. Dzięki temu wystarczy mniejsza przestrzeń, a studio może funkcjonować w lokalu o powierzchni od około 60 mkw.
Obecnie sieć liczy 14 lokalizacji – cztery własne i dziesięć franczyzowych. Pierwsze studio powstało w 2015 roku, a rozwój poprzez franczyzę rozpoczął się sześć lat później. Według właściciela marki, zainteresowanie współpracą ze strony potencjalnych partnerów utrzymuje się na stałym poziomie – aktualnie trwają rozmowy z kolejnymi kandydatami.
Wstępna inwestycja w placówkę EMS Fitfactory wynosi – przy założeniu leasingu sprzętu – od 120 do 150 tys. zł netto. Koszt remontu zależy od stanu lokalu i mieści się zwykle w przedziale 60-100 tys. zł. Opłata wstępna to 12 tys. zł netto, a miesięczna opłata franczyzowa wynosi 1 tys. zł netto. Zwrot z inwestycji, jak informuje franczyzodawca, następuje zazwyczaj mniej więcej po 18 miesiącach, a placówka może osiągać rentowność już w trzecim miesiącu działalności.
Model jest skierowany zarówno do osób z doświadczeniem w branży fitness, jak i tych, które dopiero chcą rozpocząć działalność. – Nie wymagamy od kandydatów doświadczenia w prowadzeniu biznesu. Pomagamy znaleźć lokal, projektujemy wnętrze, rekrutujemy zespół i organizujemy kompleksowe szkolenia – wyjaśnia Garbicz. – Zapewniamy też know-how operacyjne i marketingowe, wypracowane przez dekadę działalności.
W EMS Fitfactory ważne jest podejście operacyjne – franczyzobiorca podejmuje decyzje we własnym zakresie, ale może liczyć na bieżące doradztwo. Sieć nie ogranicza ekspansji do dużych miast – lokale funkcjonują również w mniejszych miejscowościach, liczących od 50 tys. mieszkańców. Kluczowe, jak podkreśla właściciel marki, jest odpowiednie dopasowanie oferty do lokalnego rynku i poziomu konkurencji.
Treningi EMS wpisują się w szerszy trend poszukiwania szybkich i efektywnych form aktywności fizycznej.
– Widzimy, że klienci nie chcą już robić formy tylko na lato czy sylwestra. Coraz częściej zależy im na regularnym, zdrowym stylu życia, ale nie mają czasu na codzienne treningi po dwie godziny. I tu właśnie EMS znajduje swoje miejsce – podsumowuje Bartłomiej Garbicz.
Biznes dla dużych i małych miast
Sieć in.Time rozwija koncept treningów personalnych EMS – krótkich, intensywnych sesji z wykorzystaniem elektrostymulacji mięśni. Model działalności oparty jest na pracy indywidualnej z klientem i nie wymaga dużych przestrzeni ani skomplikowanego zaplecza technicznego.
Studia in.Time mają zwykle od 45 do 80 mkw. i są zlokalizowane na osiedlach mieszkaniowych, w pobliżu biurowców albo w centrum mniejszych miast.
– Klienci szukają dziś skutecznych rozwiązań, które nie zajmują im dużo czasu. Trening EMS trwa 20 minut, ale jego efektywność odpowiada dłuższej sesji na siłowni – mówi Kacper Orłowski, dyrektor ds. franczyzy in.Time.
Koszt inwestycji zależy głównie od stanu technicznego lokalu. W przypadku studia z jednym stanowiskiem szacuje się go na 100-130 tys. zł, a przy dwóch stanowiskach – 230-260 tys. zł. Adaptacja lokalu pochłania największą część budżetu. Opłata wstępna wynosi 14 tys. zł netto, bieżąca opłata franczyzowa to 6,4 proc. przychodu, a na fundusz marketingowy sieć pobiera 1,5 proc.
Franczyzobiorca może liczyć na wsparcie zarówno na etapie przygotowań, jak i po otwarciu studia. Sieć pomaga m.in. w znalezieniu lokalizacji, analizie potencjału rynku, szkoleniu właściciela i zespołu oraz prowadzeniu działań promocyjnych. – Nasi partnerzy mają przypisanego opiekuna i dostęp do pełnego pakietu operacyjnego. Zależy nam, by skupili się na rozwoju biznesu, a nie rozwiązywaniu codziennych problemów technicznych – tłumaczy Kacper Orłowski.
Zwrot z inwestycji jest szacowany na 24-30 miesięcy, a próg rentowności może zostać osiągnięty już po kilku miesiącach działalności. Sieć liczy obecnie 17 placówek – siedem własnych i dziesięć franczyzowych – a niektórzy partnerzy zdecydowali się na otwarcie kolejnych studiów. In.Time prowadzi rekrutację franczyzobiorców w całej Polsce, niezależnie od wielkości miasta. Z doświadczeń firmy wynika, że model sprawdza się zarówno w dużych aglomeracjach, jak i w mniejszych ośrodkach, gdzie brakuje alternatywnych form aktywności fizycznej.
– To propozycja dla osób, które chcą prowadzić nowoczesny biznes w branży fitness, ale bez konieczności wynajmu dużej powierzchni czy ponoszenia bardzo wysokich kosztów. Najważniejsze jest zaangażowanie i gotowość do pracy według sprawdzonych standardów – podsumowuje Kacper Orłowski.
F45 Training: franczyza z Australii
Na polski rynek wchodzi koncept, który w ponad 70 krajach zbudował już pozycję lidera w segmencie butikowego fitnessu. F45 Training, rozwijany nad Wisłą przez zespół Mateusza Kubisia i Tomasza Czarneckiego, to licencjonowany model oparty na precyzyjnie zaprogramowanych treningach grupowych, pełnej automatyzacji i rozpoznawalnej marce wspieranej przez globalne gwiazdy.
– Coraz więcej osób rezygnuje z anonimowych siłowni na rzecz miejsc, w których mogą liczyć na indywidualne podejście i realne rezultaty. Dlatego na świecie dynamicznie rośnie popularność mniejszych, wyspecjalizowanych studiów, a Polska właśnie wchodzi w tę fazę rozwoju rynku – mówi Tomasz Czarnecki, dyrektor ds. sprzedaży franczyzy F45 Poland. I dodaje, że na tle tradycyjnych siłowni F45 wyróżnia się m.in. pełną centralizacją programu treningowego. – Treningi nie są wymyślane przez trenerów w danym klubie. Układa je zespół profesjonalnych sportowców i naukowców w Australii.
Franczyza F45 wymaga inwestycji od 300 tys. zł. W tej kwocie zawierają się m.in.: opłata wstępna (160 tys. zł), sprzęt, branding i wsparcie przy remoncie. Bieżąca opłata franczyzowa to 8 proc. od przychodów. Jak podają przedstawiciele sieci, rentowność może pojawić się już po pierwszym miesiącu działalności – choć standardowy zwrot z inwestycji szacowany jest na 18-36 miesięcy. Do prowadzenia studia potrzebna jest powierzchnia 180-250 mkw. i wysokość sufitu min. 3,2 m.
Model zakłada lojalną, ograniczoną liczbę klubowiczów (150-250 osób), co według twórców konceptu przekłada się na większą przewidywalność finansową niż w klubach masowych. – To nie jest siłownia. To butikowy trening z ekranami, aplikacją, grywalizacją i analizą tętna – podkreśla Mateusz Kubiś, prezes zarządu F45 Poland. – W USA trenują z nami sportowcy NFL, Hugh Jackman czy Nicole Kidman. W UK swoje studio F45 ma David Beckham. W Polsce chcemy dotrzeć do osób, które szukają jakości i przewidywalnego modelu biznesowego – dodaje.
Obecnie F45 działa w trzech lokalizacjach własnych w Warszawie (wkrótce będzie czwarte otwarcie), a w kolejnych miesiącach mają ruszyć studia franczyzowe m.in. we Wrocławiu, Poznaniu i Krakowie. Sieć nie zamyka się na inne miasta – otwarta jest na współpracę z inwestorami z całej Polski, szczególnie w miejscowościach powyżej 100 tys. mieszkańców.
Franczyzobiorcy otrzymują dostęp do rozbudowanego systemu operacyjnego (CRM, aplikacje, ekranowe wsparcie treningu, F45 TV, muzykę specjalnie zaprojektowaną pod każdy trening, grywalizacje), globalnego marketingu, szkoleń oraz systemu onboardingu. Wymagania? Kapitał, zaangażowanie i gotowość do zarządzania zespołem.
– F45 to społeczność i precyzyjny system. Nie trzeba wymyślać własnych kampanii czy metod. Trzeba chcieć prowadzić biznes – mówi Czarnecki. W najbliższych miesiącach marka planuje też integrację z platformami benefitowymi i współpracę z firmami zajmującymi się diagnostyką biologiczną.
Za biznesem do Polski
Mateusz Moj urodził się, dorastał i do 2024 roku mieszkał w Niemczech. Jednak to z Polską postanowił związać się biznesowo. Od zawsze jego pasją była siłownia i po latach pracy na etacie chciał otworzyć własną. Domykał już nawet kontrakt na przejęcie siłowni w Niemczech. Ostatecznie jednak zrezygnował i wkrótce jego droga zawodowa skrzyżowała się z Fit+. Wtedy też podjął decyzję o realizacji inwestycji w Polsce.
– Rynek niemiecki jest mocno nasycony pod względem siłowni i klubów fitness. Inaczej jest w Polsce, gdzie świadomość zdrowego trybu życia jest na wysokim poziomie, ale wciąż brakuje profesjonalnych miejsc do ćwiczeń, szczególnie poza dużymi miastami – mówi Mateusz Moj.
W porównaniu z Europą Zachodnią, rozwój branży fitness w Polsce jest właściwie na początku drogi. Według Marcina Dobrowolskiego, przedstawiciela sieci Fit+ w Polsce, tylko ok. 8 proc. Polaków regularnie uczęszcza do siłowni, podczas gdy w Niemczech czy w Skandynawii liczba ta sięga nawet 30 proc. Ponadto wciąż rzadkim widokiem w siłowni są seniorzy, natomiast w krajach zachodnich są stałymi klientami, a najstarsi mają po 80-85 lat lub więcej. W Polsce kultura uczęszczania do siłowni nabiera jednak rozmiarów. W tej chwili do siłowni przychodzą zazwyczaj osoby 30-55+. Prawdopodobnie to jednak oni zasilą w przyszłości senioralną grupę klientów, kontynuując treningi nawet w starszym wieku. Spowoduje to też wzrost ogólnej liczby klientów siłowni, w których pojawią się też nowe pokolenia. To oznacza dynamiczny rozwój branży przez co najmniej następne 30 lat.
Zresztą już teraz widać nowy trend i pojawiających się na siłowni seniorów. Przykładem są właśnie Większyce i siłownia Mateusza Moja, gdzie przychodzi ponad 80-letni klient. – Cieszę się, że jest częścią naszej społeczności. Daje przykład zarówno młodym, jak i starszym osobom, że niezależnie od wieku można, a nawet trzeba uprawiać sport, żeby zachować zdrowie – mówi Mateusz Moj.
Większyce to miejscowość w województwie opolskim, która liczy 1 tys. mieszkańców. Mimo że strategia sieci Fit+ zakłada rozwój w miejscowościach od 15 tys. mieszkańców, franczyzobiorca uznał, że właśnie Większyce będą odpowiednim miejscem na jego siłownię, a franczyzodawca dał mu wolną rękę. Zanim jednak zapadła ostateczna decyzja, gdzie stanie placówka, Mateusz Moj przetestował wiele innych lokalizacji. Jak przyznaje, to nie miejscowość była najważniejsza, a lokalizacja. Dopiero gdy znalazł lokal, zaczął analizować miejscowość i jej sąsiedni obszar. Brał pod uwagę liczbę mieszkańców Większyc oraz sąsiednich wiosek i czas dojazdu do siłowni, który nie powinien być dłuższy niż 15 minut. Jego zdaniem, liczba kilometrów nie ma aż takiego znaczenia, ponieważ siłownia może być blisko w prostej linii, ale np. po drodze jest rzeka, którą trzeba ominąć, a do najbliższego mostu jest 8 km, dodatkowo jest on zazwyczaj zakorkowany.
Konkurencja nie stanowi problemu dla franczyzobiorcy. Jest dopiero w większym mieście i są to duże siłownie o innej specyfice niż Fit+, która jest kameralna oraz gdzie niemal wszyscy się znają. Bo jak twierdzi Mateusz Moj siłownia to miejsce do ćwiczeń, ale także miejsce spotkań towarzyskich. – Zapamiętałem słowa mojego klienta, który powiedział, że wyjście do siłowni przypomina wyjście do baru, tylko nie na drinka, a poćwiczyć, ale też w dobrym towarzystwie. To właśnie jest najważniejsze w Fit+. Ze względu na swoją kameralność, miejsce to integruje ludzi i stanowi element regularnego życia towarzyskiego – mówi Mateusz Moj. Przewagą nad konkurencją są także godziny otwarcia siłowni od piątej rano do północy. Jak twierdzi, żadna inna siłownia w okolicy nie jest otwarta w takich godzinach przez 365 dni w roku.
Franczyzobiorca analizując lokalizację na siłownię, brał również pod uwagę specyfikę okolicznych mieszkańców – skalę ludzi w wieku przedprodukcyjnym, produkcyjnym i poprodukcyjnym, czyli wiek potencjalnych klientów, a także ich status majątkowy. Jak twierdzi, wystarczyło pojeździć po miejscowości i obejrzeć stan techniczny domów i stojących na podjazdach samochodów.
Franczyzobiorca upewnił się także, czy Większyce to miejscowość wyludniająca się, czy wręcz przeciwnie. Bilans wyszedł na plus. Miejscowość jest rozwojowa, która stanowi sypialnię Kędzierzyna i jest wyborem ludzi, którzy uciekają z miasta. Ponadto lokal jest przy głównej drodze w województwie opolskim bezpośrednio przy ulicy, która łączy Kędzierzyn z Większycami. – Wszystkie dane spisałem w tabeli w Excelu, sporządziłem biznesplan, podliczyłem stałe i miesięczne koszty. Wyszedł wynik bardzo dobrze rokujący pod względem dochodowości biznesu – mówi Mateusz Moj.
Aby osiągnąć próg rentowności, czyli żeby pokryć wszystkie koszty stałe, potrzebował 70-80 klientów. Jeszcze przed otwarciem franczyzobiorcy udało się pozyskać 50 klubowiczów, a po dwóch dniach od otwarcia miał ich setkę. Są to osoby z Większyc i okolicznych małych miejscowości od 300 do 500 mieszkańców. To odległość mniej więcej 3 km, ale jest też osoba, która do siłowni dojeżdża ok. 20 km. – Zazwyczaj to mieszkańcy małych miast dojeżdżają do większych, ale my ten trend odwróciliśmy. To do nas przyjeżdżają klienci z większych miast – przyznaje Mateusz Moj.
Powierzchnia siłowni wynosi od 300 mkw., z czego 200 mkw. zajmuje sala. Dla zachowania komfortu osób przebywających w siłowni, jednocześnie może tam być 10 osób.
Siłownia Fit+ w Większycach ruszyła w styczniu 2024 roku. Teraz placówka notuje średnio 15-20 nowych zapisów w miesiącu. W tej chwili biznes ma stabilną pozycję na lokalnym rynku. Zanim jednak to nastąpiło, były lepsze i gorsze momenty. Z czasem, po uruchomieniu siłowni, biznes lekko przystopował pod względem nowych zapisów, ale po pół roku franczyzobiorca nauczył się go lepiej wyczuwać, m.in. skuteczniej docierać do klientów, przekonując do swojego miejsca. – Marketing jest istotnym elementem tego biznesu. Prowadzę działania w mediach społecznościowych, bo w ten sposób najłatwiej dotrzeć do osób, które mogą być zainteresowane siłownią. Korzystam też z narzędzi, które udostępnia mi franczyzodawca. Dzięki nim łatwiej mi budować właściwy przekaz i odpowiednio go komunikować – mówi Mateusz Moj.
W tej chwili w siłowni na stałe zapisanych jest 250 osób. Są to osoby w wieku 16-84 lat, z czego 60 proc. stanowią mężczyźni.
Mateusz Moj mieszka od siłowni ok. 50 km. Odwiedza siłownię raz lub dwa razy w tygodniu. Fit+ to sieć nowoczesnych siłowni, które działają w pełni automatycznie, bez personelu. Każda placówka podłączona jest do systemu informatycznego, który pozwala na zdalne zarządzanie biznesem bez konieczności osobistego doglądania. Funkcjonowanie siłowni Fit+ opiera się na zaawansowanych rozwiązaniach IT i narzędziach cyfrowych wraz z obrotem bezgotówkowym, niezbędnym w systemie bezobsługowym. Dzięki zastosowanym rozwiązaniom, franczyzobiorcy Fit+ w Polsce to bardzo często mieszkańcy miejscowości oddalonych od własnych siłowni o kilkaset kilometrów.
Jak twierdzi franczyzobiorca, biznes może prowadzić z każdego miejsca na świecie. Wystarczy jedynie internet. W razie poważniejszych usterek, franczyzodawca zapewnia serwisanta, natomiast franczyzobiorca dba konserwację sprzętu, jak smarowanie prowadnic itd. Kiedy musi wyjechać, wtedy ma zastępcę.
Całkowita kwota inwestycji w siłownię Fit+ wynosi 599 tys. zł netto. Franczyzobiorcą może zostać każdy, pod warunkiem że dysponuje kapitałem własnym w wysokości co najmniej 200 tys. zł. Pojedyncza siłownia Fit+ generuje miesięcznie od 30 do 50 tys. zł. obrotów.
Aktualnie działa siedem siłowni Fit+, a osiem jest w budowie. Cztery kolejne siłownie zostaną otwarte we wrześniu. W każdym roku Fit+ chce otwierać ok. 20 nowych siłowni i mieć ich przynajmniej 100 w ciągu 3-4 lat.
Butikowe studio
Studio Synergy to sieć butikowych studiów treningu personalnego EMS, czyli elektrostymulacji mięśniowej. Trening trwa zaledwie 20 minut, ale dzięki impulsom elektrycznym angażuje do pracy większość grup mięśniowych i pozwala zrobić ogólnorozwojową jednostkę w bardzo krótkim czasie. To rozwiązanie wybierają osoby zapracowane, klienci w trakcie rehabilitacji, sportowcy szukający optymalizacji, a także ci, którzy nie czują się dobrze w tradycyjnych klubach fitness.
Sieć rozwija się od 2015 roku i działa dziś w czternastu lokalizacjach – cztery studia należą do centrali, dziesięć prowadzą franczyzobiorcy. Placówki funkcjonują w dużych miastach, jak Kraków czy Poznań, i w mniejszych miejscowościach, np. w Żyrardowie czy Pruszczu Gdańskim.
– Dobre studio EMS można otworzyć także poza dużymi aglomeracjami. Kluczowe są zaangażowanie właściciela i właściwa analiza lokalnego rynku – mówi Patrycja Suchojad, dyrektor ds. rozwoju sieci franczyzowej Studio Synergy.
Franczyzodawca nie wymaga doświadczenia w branży fitness. Koszt inwestycji zależy od wariantu – przy finansowaniu leasingowym i wsparciu operacyjnym wejście do sieci możliwe jest już od ok. 49 tys. zł netto. Górny poziom inwestycji to 149 tys. zł. Opłata wstępna wynosi 15 tys. zł netto, bieżąca opłata franczyzowa – 6 proc. od obrotu, a fundusz marketingowy – 2 proc. Rentowność studia według danych firmy możliwa jest już od trzeciego miesiąca, a zwrot z inwestycji szacowany jest na 12-18 miesięcy.
Franczyzobiorcy otrzymują wsparcie na każdym etapie: od pomocy przy analizie lokalizacji, przez gotowe procedury, szkolenia i system CRM, po regularne spotkania i opiekę mentorską. W ramach sieci działa też aktywna społeczność partnerów, z którymi centrala pozostaje w stałym kontakcie. – Traktujemy naszych franczyzobiorców jak współtwórców systemu. Słuchamy ich pomysłów i wspólnie pracujemy nad nowymi rozwiązaniami, które po przetestowaniu w studiach własnych wdrażamy w całej sieci – tłumaczy Patrycja Suchojad.
Studio Synergy rozwija się jako sieć butikowa – nie chodzi tu o skalę powierzchni, lecz o kameralną atmosferę, wysoką jakość usług i indywidualne podejście do klienta. – To nie jest biznes masowy. Stawiamy na jakość, a nie ilość. Dlatego bardziej niż na szybkim wzroście zależy nam na tym, żeby rozwijać się z odpowiednimi partnerami, którzy myślą długofalowo – podsumowuje przedstawicielka sieci.
Xtreme Brands rozwija się rekordowo szybko
Xtreme Fitness Gyms to ogólnopolska, najszybciej rozwijająca się franczyzowa sieć klubów fitness w Polsce, posiadająca lokalizacje w całym kraju. Firma oferuje szeroki wachlarz usług – od treningów personalnych, przez różnorodne zajęcia grupowe, po dostęp do aplikacji mobilnej zawierającej plany treningowe.
Filip Puchalski, Commercial Director Xtreme Fitness Gyms, podkreśla, że zeszły rok był wyjątkowy pod względem rozwoju sieci. Marka uruchomiła aż 42 nowe kluby na terenie Polski, a symboliczne otwarcie setnego klubu stanowiło kamień milowy w historii firmy. Bieżący rok zapowiada się równie intensywnie – w pierwszym półroczu powstało już 17 lokalizacji, a plan na ten rok zakłada 65 otwarć.
– Planujemy dynamiczną ekspansję także w kolejnych latach. Do końca 2027 roku chcemy mieć ponad 300 lokalizacji w Polsce, a do 2029 roku liczba ta wzrośnie do 450 lokalizacji. Dodatkowo planujemy ekspansję na rynki Europy Środkowo-Wschodniej. W ramach strategii przewidujemy rozwój nowych konceptów, jak Xtreme KiDS, oraz inwestycje w innowacyjne technologie – wyjaśnia Puchalski.
W ostatnich tygodniach Xtreme Fitness Gyms wprowadziło nowy model działania, oparty na budowie własnych obiektów typu stand alone. Format ten umożliwia firmie wejście do miast, w których brakuje odpowiednich powierzchni komercyjnych spełniających standardy sieci. Nowe kluby będą powstawać na gruntach należących do partnerów biznesowych lub zewnętrznych inwestorów. Franczyzodawca zapewnia pełny projekt, know-how oraz długoterminową umowę najmu. Po ukończeniu budowy obiekt może zostać odkupiony przez markę. Minimalna powierzchnia takiego klubu to około 600 m². Nowy model będzie funkcjonować równolegle z dotychczasowym, polegającym na wynajmie powierzchni w już istniejących obiektach.
Struktura przychodów klubów Xtreme Fitness Gyms bazuje w 80 proc. na opłatach członkowskich, natomiast pozostałe 20 proc. generowane jest przez opłaty administracyjne, treningi personalne, wejścia jednorazowe, sprzedaż suplementów i produktów gastronomicznych w recepcji, obsługę kart sportowych oraz inne usługi dodatkowe.
Całkowity koszt inwestycji we franczyzę Xtreme Fitness Gyms wynosi około 1,2 mln zł, z czego minimalny wkład własny to 450 tys. zł. Firma zapewnia możliwość wewnętrznego finansowania w kwocie do 750 tys. zł. Opłaty bieżące pobierane przez franczyzodawcę są stałe i obejmują miesięczną opłatę franczyzową
(5 tys. zł) oraz opłaty marketingową i technologiczną (po
1 tys. zł każda miesięcznie). Okres zwrotu z inwestycji szacowany jest na 42-48 miesięcy, a według deklaracji firmy, klub uzyskuje rentowność średnio już po trzech miesiącach działalności. Po trzech latach średni roczny zysk klubu wynosi około 400 tys. zł.
Przyszli franczyzobiorcy mogą liczyć na kompleksowe wsparcie, które obejmuje pomoc w znalezieniu i adaptacji odpowiedniego lokalu, dostęp do sprawdzonych dostawców, korzystne warunki handlowe, a także szerokie wsparcie marketingowe i rekrutacyjne. Marka oferuje również zaawansowany system szkoleń dla franczyzobiorców i pracowników oraz bieżące wsparcie operacyjne ze strony menedżera ds. franczyzy.
Najnowszym konceptem rozwijanym przez Xtreme Brands jest Xtreme KiDS – nowoczesne sale zabaw integrujące tradycyjną rozrywkę dla dzieci z elementami aktywności fizycznej. Projekt może funkcjonować zarówno jako samodzielna franczyza, jak i stanowić uzupełnienie dotychczasowej oferty klubów fitness, dając możliwość podniesienia ich rentowności. W modelu biznesowym Xtreme KiDS około 50 proc. przychodów pochodzi z organizacji urodzin dla dzieci, a pozostałą połowę generują wejścia jednorazowe oraz sprzedaż gastronomii i innych produktów dostępnych w recepcji. Koszt inwestycji w koncept Xtreme KiDS to około 475 tys. zł.
Najważniejsze wnioski
Rynek fitness w Polsce szybko się rozwija i coraz częściej opiera się na franczyzie. Obok dużych siłowni otwierane są mniejsze studia i nowoczesne, zautomatyzowane koncepty. Biznes w branży fitness można rozwijać zarówno w dużych miastach, jak i w mniejszych miejscowościach.
Wyróżnione franczyzy
Carrefour
Sklepy convenience, minimarkety, supermarkety
Synevo Punkty Pobrań
Punkty pobrań badań labolatoryjnych
Żabka
Sklepy typu convenience
Nest Bank
Placówki bankowe
Xtreme Fitness Gyms
Kluby fitness/siłownie
Kurcze Pieczone
Punkty gastronomiczne z daniami z drobiu
Santander
Placówki bankowe
Yasumi Instytut Zdrowia i Urody
Gabinety kosmetyczne, hotele i obiekty SPA
So Coffee
Kawiarnie
DDD Dobre Dla Domu
Sklepy z podłogami i drzwiami
Inne koncepty z branży beauty i fitness
Body Evolution
Studia modelowania sylwetki
Depilacja.pl
Salony depilacji laserowej
DepilConcept
Salony depilacji laserowej
Estetic Point
Kliniki medycyny estetycznej
Fituro
Kluby fitness/siłownie
Gentlemen Barber Shop
Salony barberskie
Haircut Express
Salony fryzjerskie
Jasmine Oriental Massage & Spa
Salony masażu orientalnego
Kosmetyczne Instytuty Dr Irena Eris
Gabinety kosmetyczne, hotele i obiekty SPA
Nano Gym
Kluby fitness/siłownie
Orient Massage & Thai Organic
Salony masażu orientalnego
Paradise Studio Solarium
Solaria
Perfect Look Clinic
Salony kosmetyczne
PILAT3S
Studia pilates
Platinum Active EMS
Studia treningu EMS
Studio Figura
Studia modelowania sylwetki
Świat Podologii
Centra podologiczne
Thai Bali Spa
Salony masażu tajskiego
Xtreme KiDS
Sale zabaw dla dzieci
Yasumi Instytut Zdrowia i Urody
Gabinety kosmetyczne, hotele i obiekty SPA
Z OSTATNIEJ CHWILI
POKAŻ WSZYSTKIE
Dobra decyzja
Sabina Pruski pracowała w pizzerii Tibesti2go kiedy pojawiła się oferta objęcia lokalu we franczyzę. Skorzystała z niej.
Z głową do peruk i do biznesu
Peruki przestały być niszowym gadżetem i takim także biznesem. Klienci poszukują gotowych peruk w sklepach internetowych oraz robionych w...
Czym zajmuje się Rada Franczyzobiorców Żabki?
Rada Franczyzobiorców Żabki ma już blisko 15-letnią tradycję. Jak układa się współpraca na linii Rada – centrala i co konkretnego z...
Bricomarché rozwija sieć w północnej Polsce
Bricomarché otworzył nowy market w Dobrym Mieście i tym samym wzmocnił swoją obecność na Warmii i Mazurach. To kolejny sklep sieci...


